Od
wielu, wielu lat trwają nieustanne żmudne badania nad pochodzeniem i dziejami
brydża. A
oto jedno z najwcześniejszych, zapoznanych niestety, odkryć: Od Redakcji „Brydża” [ 4–1964
]: 1 b.m. zgłosił się do naszej redakcji p.E.R.
technik budowlany, z zawiniątkiem na które trafili robotnicy w czasie wykopów
pod nowy blok mieszkalny na terenie byłego dworku Ketlinga. Oczom naszym
ukazały się zżółkłe, ale stosunkowo nieźle zachowane kartki, zapisane
zblakłym atramentem: zapiski Wołodyjowskiego. Michał Wołodyjowski kreśli ma nich intymne wyznania, kilka
lirycznych wierszy (tę część zapisków przekazaliśmy do Instytutu Historii
Literatury PAN – po opracowaniu ukażą się drukiem) oraz opisuje nową w owe
czasu grę – Skrzetułkę. Nazwę swą zawdzięcza ona Janowi Skrzetuskiemu. Wyobraźcie
sobie drodzy Czytelnicy, nasze zdumienie, podniecenie – nie, to nie da się
opisać, gdy czytając kartkę po kartce utwierdziliśmy się w przekonaniu, że
owa Skrzetułka to brydż. Ale
oddajmy głos panu Michałowi: ▼ |
|