Ł.Sławiński |
Andrzej
Macieszczak jako... pokerzysta |
19 III 2003 |
Nie będę opowiadać o znakomitych zagraniach Andrzeja Macieszczaka,
bo w mojej pamięci zapisał się najtrwalej jako specjalista od zupełnie innej
gry – mianowicie od pokera tureckiego !
Ongiś, kiedy
dopiero stawał się uznanym mistrzem, jechaliśmy w jednym przedziale na
Zakopiański Kongres Brydżowy. W połowie drogi znużyliśmy się rozmową o brydżu,
a że nie było kompletu do gry, Macieszczak zaproponował że nauczy mnie
tureckiego pokera. Nie chciał jednak wyjaśnić mi zawczasu zasad – stwierdził że
jest to gra tak prosta, że najlepiej uczyć się jej „z marszu”, oczywiście z jakąś
stawką pieniężną, bo wówczas nauka jest skuteczniejsza. Ustaliliśmy więc jakąś
zabawową stawkę, i po wpłaceniu jej do „banku” zaczęła się nauka.
Okazało się, że
turecki poker jest rzeczywiście bardzo prosty: każdy z nas ma pomyśleć jakąś liczbę; kto pomyśli większą – wygrywa. Zdębiałem i
zaniemówiłem z wrażenia, a Macieszczak pyta, czy już pomyślałem, bo on tak, i
czy chcę pierwszy mówić to co pomyślałem, czy też on ma mówić pierwszy.
Pomyślałem i
powiedziałem (całkiem uczciwie!!) „Siedem”, a Macieszczak „Ja tylko pięć.
Wygrałeś” – i podsuwa mi pulę. Czy chcę grać dalej ? Oczywiście. Wpłacamy po
stawce i znowu słyszę pytanie, czy życzę sobie, by on pierwszy wymienił to co
pomyślał, czy też ja mam być pierwszy ?
Mówię „Milion”,
a Macieszczak na to „Dwa miliony”, po czym zgarnia pulę i pyta, czy chcę grać
nadal i kto z nas ma pierwszy wymieniać to co pomyślał ? Nadal jestem
oszołomiony niezwykłością zasad, ale oczywiście spiera mnie ciekawość, co
będzie dalej. Tym razem, oprzytomniawszy nieco, życzę sobie, by Macieszczak
mówił pierwszy. Słyszę „Sto”, mówię „Dwieście”, a Macieszczak „Kontra” – i
zgarnia pulę. Czy chcę grać dalej itd... W kolejnym „rozdaniu” wybieram
oczywiście siebie jako „pierwszego mówiącego”, ale moją kontrę Macieszczak
rekontruje – i znowu zgarnia pulę. Zmieniam więc kolejność „mówienia”, ale nic
z tego – po rekontrze Macieszczak mówi „Lampeduza” – i znowu zgarnia pulę.
Kiedy w następnym rozdaniu moja Lampeduza przegrywa („Lampeduzę wolno użyć
tylko raz w całej partii”), uznaję że już nauczyłem się grać w tureckiego
pokera.
Nie trzeba dodawać, że cała ta nauka wprawiła mnie w nadzwyczaj
dobry humor – trudno było nie śmiać się z siebie, kiedy przypominałem sobie
moje „zbaranienie” niezwykłością zasad i naiwne usiłowanie ich zgłębienia i
wygrania.
A w ogóle
Andrzej Macieszczak miał jakiś szczególny talent rozpraszania zbierających się
chmur i wprawiania w dobry humor. Pamiętam że swym bardzo pogodnym podejściem
do życia rozładował ze dwie scysje przy stoliku, uzmysławiając zawziętym
graczom, że w gruncie rzeczy ani nie warto się kłócić ani nie bardzo jest o co.
Po prostu promieniowała z niego życzliwość.
|
|||||
Nie samym brydżem człowiek żyje: do Czytaj! |
|||||
19 Marca 2003 |
|||||
brydż, brydz, bridge, brydż sportowy, brydz
sportowy, bridge sportowy, Pikier, Sławiński, Slawinski, Łukasz Sławiński,
Lukasz Slawinski, |
|||||